„Zamordowany przez Putina”. Świat opłakuje Aleksieja Nawalnego

· Publikacje

Po śmierci najbardziej znanego rosyjskiego opozycjonisty zachodni politycy podkreślają, że winę za nią ponosi bezpośrednio prezydent Rosji Władimir Putin. Szanse na polityczny przełom na wschodzie są jednak niewielkie. Rosjanie chcą przede wszystkim przetrwać – podkreśla ekspertka PISM Agnieszka Legucka.

 

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Departament Więziennictwa Rosji lider opozycji demokratycznej Aleksiej Nawalny zmarł dziś (16 lutego) w łagrze w miejscowości Charp na północy Rosji, gdzie został przewieziony w grudniu ubiegłego roku.

Według rosyjskiej propagandowej telewizji RT (dawniej Russia Today) przyczyną śmierci Nawalnego był zakrzep krwi, jednak biorąc pod uwagę praktyki reżimu wobec tamtejszych opozycjonistów, powszechne jest przekonanie, że nie doszło do niej z przyczyn naturalnych.

„Aleksiej Nawalny nie zginął w więzieniu, zabiła go brutalność Kremla i jego chęć uciszania opozycji za wszelką cenę. Rosyjski reżim musi ponieść konsekwencje”, napisał dziś na portalu X prezydent Litwy Gitanas Nauseda.

Jeszcze dalej poszedł doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko. – Mówienie „Nawalny zginął” to błąd. Prawidłowa wersja to: „Nawalny został zabity przez Putina” – stwierdził.

Kim był Nawalny?

Aleksiej Nawalny urodził się w 1976 r. Z wykształcenie był prawnikiem i finansistą. W protesty przeciwko władzy zaangażował się po wyborach parlamentarnych z 2011 r. W 2013 r. usłyszał pierwszy wyrok skazujący w związku z rzekomymi stratami, do których przyczynił się, pracując w państwowej spółce. Sąd drugiej instancji zawiesił jednak jego wykonanie.

W 2013 r. Nawalny wystartował w wyborach na mera Moskwy, w których uzyskał ponad 27 proc. głosów, przegrywając jednak w pierwszej turze z kandydatem Kremla Siergiejem Sobianinem, na którego zagłosowało ponad 51 proc. wyborców. Nawalny nie uznał wyniku wyborów, wskazując na liczne nieprawidłowości.

Już w 2016 r. opozycjonista zapowiedział, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2018 r., z których został jednak wykluczony ze względu na wcześniejszy wyrok. Mimo to aktywnie działał, bojkotując wybory i organizując protesty już po nich. Stał się jednocześnie najważniejszą twarzą rosyjskiej opozycji.

W sierpniu 2020 r., na pokładzie samolotu z Tomska do Moskwy, Nawalny został zatruty środkiem z grupy nowiczoków. W stanie śpiączki przewieziono go wówczas na leczenie do Berlina, gdzie udało się go uratować.

Po powrocie do kraju w styczniu 2021 r. opozycjonista został aresztowany, a później uznany za „terrorystę” i „ekstremistę”. W marcu 2022 r. za „oszustwo i obrazę sądu” wymierzono mu karę dziewięciu lat pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, zaś w sierpniu 2023 r. usłyszał kolejny wyrok 19 lat więzienia.

Od czasu ostatniego wyroku Nawalny przebywał w kolonii karnej w obwodzie włodzimierskim na zachód od Moskwy. W grudniu zeszłego roku współpracownicy i prawnicy informowali o tym, że stracili z nim kontakt, co skłoniło do spekulacji, że mogło stać się z nim coś złego. Ostatecznie opozycjonista został odnaleziony w kolonii karnej na dalekiej Syberii, około 1900 km na północny wschód od stolicy kraju.

Rosjanie „po prostu chcą przetrwać”

Zdaniem ekspertki PISM Agnieszka Leguckiej śmierć Nawalnego to kolejny dowód na to, że rosyjski reżim „nie cofa się przed niczym”. „To też pokazuje determinację, której trochę brakuje nam”, wskazała w rozmowie z EURACTIV Polska.

Wyrażając nadzieję na to, że to tragiczne wydarzenie pomoże przełamać wyrażany przez niektórych stan „zmęczenia wojną w Ukrainie”, Legucka podkreśliła, że jeśli chodzi o sytuację w szykującej się do kolejnych wyborów prezydenckich Rosji, nie spodziewa się zmian.

– Władze próbują eliminować poszczególnych aktywistów, którzy mogli występować przeciwko wojnie (…) Moim zdaniem teraz wykorzystają fakt, że Rosjanie zaczęli zbierać podpisy pod kandydaturą Borysa Nadieżdina, klasyfikując ich jako tych, którzy mogliby pojawić się na demonstracjach po śmierci Nawalnego – mówi.

– Nie spodziewam się rewolucji, dlatego że Rosjanie są teraz społeczeństwem bardzo mocno straumatyzowanym, takim, które po prostu stara się przetrwać. Nie sądzę, żeby to wydarzenie – jakkolwiek dramatyczne – miało ich bardzo mocno poruszyć – ocenia.

Polska reaguje

Do tej pory na informację o śmierci Nawalnego ze strony najwyższych polskich władz zareagował m.in. premier Donald Tusk oraz resort spraw zagranicznych, który domaga się w tej sprawie niezależnego śledztwa. W komunikacie resortu podkreślono również, że „całkowitą odpowiedzialność za tę tragedię ponoszą rosyjskie władze”.

Polski premier umieścił zaś na platformie X krótki wpis po angielsku: „Aleksiej, nigdy cię nie zapomnimy. I nigdy im nie wybaczymy”.

Aleksiej Nawalny zmarł w wieku 47 lat. Zostawił żonę Julię oraz dwójkę dzieci: 23-letnią córkę Darię i 15-letniego syna Zacharego. Jego ostatnie zarejestrowane przez media wystąpienie publiczne pochodzi jeszcze z wczoraj (15 lutego), kiedy za pomocą wideo łączył się z sądem z kolonii karnej. Wydawał się być w dobrym zdrowiu i dużo żartował, m.in. z panujących na Syberii warunków pogodowych.